Setki ciał ocierające się o siebie w
tańcu. Kostki lodu z hukiem lądujące w szklance. Sól, tequila i cytryna. Kilku
wielkoludów siedzących przy stoliku i w zastraszającym tempie pochłaniające
wódkę litrami. Opowiadali sobie sprośne żarty, darzyli niewybrednymi
komentarzami przechodzące obok kobiety. I między nimi ja. W pełnej erotycznego
zaduchu sali jednego z rzeszowskich klubów. Tak właśnie wygląda wieczór
kawalerski Zbyszka. I podobno dlatego, że jestem jego świadkiem, nie mogło mnie
tu zabraknąć.
Przechylam kolejny kieliszek, wyrywam
nadgryzioną cząstkę pomarańczy ze Zbyszkowych ust i maskuję nią piekący smak
wódki. Pochylam się nad nim i z satysfakcją obserwuję jego wzrok wlepiony w
moje piersi. Szeptem zapraszam do tańca i po chwili znajdujemy się na
parkiecie. Wiem, że on już umiera z podniecenia. Mówią mi to jego coraz
bardziej odważne dłonie, które zaciskają się na moich biodrach. Mówi to jego
płytki oddech, którego przyspieszenie tak dobrze odczuwa mój kark. Mówi to jego
męskość, której wyraźne powiększenie mogłam odczuć ocierając się o nią
pośladkami.
Po kilku piosenkach siadam zmęczona w loży. Zamawiam u przechodzącej kelnerki
kolejnego drinka. Przysysam się do rurki pochłaniając alkoholowy napój. Próbuję
ugasić pragnienie, chociaż niewiele pomoże mi w tym rum z colą. Wiem, że tak
naprawdę moje pragnienie mogą ugasić jedynie zbyszkowe ramiona mocno
zaciskające się wokół mojej talii, jego usta przyjemnie drażniące moje piersi.
W chwili obecnej nieosiągalne, bo on akurat tańczy z jakąś brunetką w
niebotycznych szpilkach.
- Co między wami jest? – pyta
przysiadając się do mnie.
- Ale między kim? – odpowiadam pytaniem
na pytanie.
- No, tobą i Zibim.
-Krzysiek, tak? – kiwa potwierdzająco
głową. – Nic. To znaczy przyjaźnimy się. Nic więcej.
- Przecież widzę jak na ciebie patrzy.
Nawet teraz, gdy ta laska wiesza mu się na szyi, on patrzy w twoją stronę.
- Może po prostu szuka ratunku – próbuję
obrócić całą sytuację w żart.
- Myślę, że chodzi o coś więcej. Jednak
nie będę wnikał. Tylko zastanawiam się, co on robi. Po co mu ten cały ślub, po
co mu ona, skoro może mieć ciebie.
- O, i tu się mylisz. On nie może mnie
mieć. Mnie nikt nie może mieć, Krzysiu.
- Nie wiem jak między wami jest, ale
wiem, że on robi potężną głupotę.
- Głupotę popełnia każdy, kto chce brać
ślub. Ty chyba powinieneś coś o tym wiedzieć. Widzę, ze masz GPSa na palcu.
- Człowiek po ślubie może być szczęśliwy.
Nie odpowiadam. Przyglądam się jedynie
jego szczeremu uśmiechowi. On chyba jest szczęśliwy. Chyba faktycznie kocha
swoją żonę. Nie zazdroszczę mu. Każdy ma w życiu to co chce. Ja wolę
zagłębianie się w męskich ramionach, uzyskiwanie od faceta jedynie erotycznej
przyjemności. Nagle znikąd materializuje się przy mnie Zbyszek. Szepcze mi do
ucha, prosi, żebyśmy w końcu poszli do mnie. Znów hipnotyzuje tęczówkami.
Dzisiaj nasza ostatnia wspólna noc. Ostatnie chwile wspólnej ekstazy.
Po zamknięciu drzwi do mieszkania nie
spieszymy się. On delikatnie rozsuwa zamek mojej sukienki, przesuwa palcami po
nagiej skórze. Kreśli kontury znamienia pod lewą piersią. Składa pocałunki
wzdłuż kręgosłupa. Przygryza płatek ucha. Moje ciche pomrukiwanie, gęsia skórka
na udach. On, który pieści mnie językiem. On delikatnie poruszający się we
mnie. On unieruchamiający jednym zwinnym ruchem moje dłonie nad głową. On
przygryzający delikatnie moją szyję, zaciskający palce na moich pośladkach. W
końcu on doprowadzający mnie do orgazmu. Jego serdeczny palec przesuwający się
po mojej wardze spierzchniętej od jęków. Ten sam, na który już pojutrze
przyjmie złotą obrączkę. Zabawne.
______________________________
No siema :)
Choć raz punktualnie :)
Powyższe tradycyjnie dla Caroline ;)
Dziękuję, że jesteście, czytacie, komentujecie :)
Ja w końcu wzięłam się w garść i próbuję nadrobić zaległości zarówno u Was, jak i u mnie ;p
Buziak :***
P.S. Wiecie, że minął mi właśnie rok odkąd jestem w blogowym świecie o.O sama jestem w szoku, że czas ucieka tak szybko, ale kilka dni temu minął rok od pierwszego posta na You Are My Breath.