sobota, 24 sierpnia 2013

Eight.




Setki ciał ocierające się o siebie w tańcu. Kostki lodu z hukiem lądujące w szklance. Sól, tequila i cytryna. Kilku wielkoludów siedzących przy stoliku i w zastraszającym tempie pochłaniające wódkę litrami. Opowiadali sobie sprośne żarty, darzyli niewybrednymi komentarzami przechodzące obok kobiety. I między nimi ja. W pełnej erotycznego zaduchu sali jednego z rzeszowskich klubów. Tak właśnie wygląda wieczór kawalerski Zbyszka. I podobno dlatego, że jestem jego świadkiem, nie mogło mnie tu zabraknąć.


Przechylam kolejny kieliszek, wyrywam nadgryzioną cząstkę pomarańczy ze Zbyszkowych ust i maskuję nią piekący smak wódki. Pochylam się nad nim i z satysfakcją obserwuję jego wzrok wlepiony w moje piersi. Szeptem zapraszam do tańca i po chwili znajdujemy się na parkiecie. Wiem, że on już umiera z podniecenia. Mówią mi to jego coraz bardziej odważne dłonie, które zaciskają się na moich biodrach. Mówi to jego płytki oddech, którego przyspieszenie tak dobrze odczuwa mój kark. Mówi to jego męskość, której wyraźne powiększenie mogłam odczuć ocierając się o nią pośladkami.


Po kilku piosenkach siadam zmęczona  w loży. Zamawiam u przechodzącej kelnerki kolejnego drinka. Przysysam się do rurki pochłaniając alkoholowy napój. Próbuję ugasić pragnienie, chociaż niewiele pomoże mi w tym rum z colą. Wiem, że tak naprawdę moje pragnienie mogą ugasić jedynie zbyszkowe ramiona mocno zaciskające się wokół mojej talii, jego usta przyjemnie drażniące moje piersi. W chwili obecnej nieosiągalne, bo on akurat tańczy z jakąś brunetką w niebotycznych szpilkach.


- Co między wami jest? – pyta przysiadając się do mnie.
- Ale między kim? – odpowiadam pytaniem na pytanie.
- No, tobą i Zibim.
-Krzysiek, tak? – kiwa potwierdzająco głową. – Nic. To znaczy przyjaźnimy się. Nic więcej.
- Przecież widzę jak na ciebie patrzy. Nawet teraz, gdy ta laska wiesza mu się na szyi, on patrzy w twoją stronę.
- Może po prostu szuka ratunku – próbuję obrócić całą sytuację w żart.
- Myślę, że chodzi o coś więcej. Jednak nie będę wnikał. Tylko zastanawiam się, co on robi. Po co mu ten cały ślub, po co mu ona, skoro może mieć ciebie.
- O, i tu się mylisz. On nie może mnie mieć. Mnie nikt nie może mieć, Krzysiu.
- Nie wiem jak między wami jest, ale wiem, że on robi potężną głupotę.
- Głupotę popełnia każdy, kto chce brać ślub. Ty chyba powinieneś coś o tym wiedzieć. Widzę, ze masz GPSa na palcu.
- Człowiek po ślubie może być szczęśliwy.


Nie odpowiadam. Przyglądam się jedynie jego szczeremu uśmiechowi. On chyba jest szczęśliwy. Chyba faktycznie kocha swoją żonę. Nie zazdroszczę mu. Każdy ma w życiu to co chce. Ja wolę zagłębianie się w męskich ramionach, uzyskiwanie od faceta jedynie erotycznej przyjemności. Nagle znikąd materializuje się przy mnie Zbyszek. Szepcze mi do ucha, prosi, żebyśmy w końcu poszli do mnie. Znów hipnotyzuje tęczówkami. Dzisiaj nasza ostatnia wspólna noc. Ostatnie chwile wspólnej ekstazy.


Po zamknięciu drzwi do mieszkania nie spieszymy się. On delikatnie rozsuwa zamek mojej sukienki, przesuwa palcami po nagiej skórze. Kreśli kontury znamienia pod lewą piersią. Składa pocałunki wzdłuż kręgosłupa. Przygryza płatek ucha. Moje ciche pomrukiwanie, gęsia skórka na udach. On, który pieści mnie językiem. On delikatnie poruszający się we mnie. On unieruchamiający jednym zwinnym ruchem moje dłonie nad głową. On przygryzający delikatnie moją szyję, zaciskający palce na moich pośladkach. W końcu on doprowadzający mnie do orgazmu. Jego serdeczny palec przesuwający się po mojej wardze spierzchniętej od jęków. Ten sam, na który już pojutrze przyjmie złotą obrączkę. Zabawne.



______________________________

No siema :)
Choć raz punktualnie :)
Powyższe tradycyjnie dla Caroline ;)
Dziękuję, że jesteście, czytacie, komentujecie :)
Ja w końcu wzięłam się w garść i próbuję nadrobić zaległości zarówno u Was, jak i u mnie ;p
Buziak :***

P.S. Wiecie, że minął mi właśnie rok odkąd jestem w blogowym świecie o.O sama jestem w szoku, że czas ucieka tak szybko, ale kilka dni temu minął rok od pierwszego posta na You Are My Breath.