Dawno go nie było. Dawno nie uwalniał z
mojego ciała spazmatycznych jęków. Dawno za pomocą dotyku nie powodował u
mnie gęsiej skórki. Nie pieścił moich
piersi, nie przesuwał po nich językiem. Nie ściskał moich nadgarstków. Nie
przygryzał mojej szyi, nie gładził pośladków, nie zaciskał palców na moich
udach. Nie robił tego przez całe 14 dni. Aż do dzisiejszego wieczoru. Do
momentu, gdy bez pukania władował się do mojego M3. Do chwili, w której bez
zająknięcia, bez żadnych skrupułów zerwał ze mnie koronkowy stanik.
Bez żadnych zahamowań rozpoczął wędrówkę swoich palców i języka po
fragmentach mojego ciała, które odkrywał zrzucając z nich ubrania. Bez żadnych
zbędnych słów położył mnie na stole, który tak cudownie swoim chłodem
kontrastował z moim rozpalonym przez jego pieszczoty ciałem. Tak przyjemnie
przemieszczał się ustami po wnętrzach ud, przygryzał na nich delikatną skórę,
pozostawiał niewidzialne ślady erotycznego tańca języka. Myślałam, że oszaleję,
gdy dotknął kciukiem tak wrażliwej już łechtaczki. Kreślił na niej kółka,
pieścił samą końcówką języka. Wiję się pod intensywnością tych doznań,
przygryzam nerwowo wargi, w wyniku czego czuję w ustach metaliczny smak krwi,
łamię paznokcie na drewnianej podporze mojego ogarniętego pożądaniem ciała.
Nagle wchodzi we mnie, rozpychając moje wnętrze swoją nabrzmiałą męskością. Tak
przyjemnie rozciąga moje wnętrze, rytmicznie się porusza, wyginając moje ciało w
łuk. Przy każdym jego pchnięciu, wychodzę mu na spotkanie uniesionymi biodrami.
Zaciskam swoje uda na jego biodrach, tak bardzo chcę go czuć w sobie jeszcze
intensywniej, tak mocno chcę by nie
przestawał. Zaczynam widzieć jak przez mgłę. Jego twarz, usta wygięte w
zawadiacki uśmiech. Oczy. Cholerna zieleń, która tak bardzo hipnotyzuje.
Magnetyzm jego palców, które tak bardzo przykleiły się do nabrzmiałych piersi.
W końcu to uczucie, które roztrzaskuje na kawałki moje podbrzusze. Tysiące
mrówek przedostających się od mojego krocza po koniuszki palców. Spazmatyczny
oddech i krzyk, który rozrywa kurtynę nocy. Ciężkie opadnięcie moich obolałych
mięśni na blat stołu i ciche obijanie się jego ciała o moje rozrzucone nogi, by
i on mógł z przeciągłym jękiem przenieść się do krainy rozkoszy. W końcu opada
na mnie, przygniatając mnie swoim ciężarem. Jest tak blisko. Oddech obok
oddechu, kropla potu obok kropli potu. Przysysa się swoimi wargami do moich
spierzchniętych ust. Zanosi mnie pod prysznic, otula mnie wodą i kolejnym
orgazmem. Później zanurza w pościeli i pozwala po raz kolejny słuchać ścianom
przyspieszonego przepływu krwi w naszych żyłach, jęków wydobywających się z pod
moich lekko uchylonych warg, które tłumi pełnymi podniecenia pocałunkami.
Rankiem serwuje kolejną porcję
erotycznych doznań. Po wszystkim kładzie swoją wielką dłoń na moich pośladkach.
Odpala mi papierosa i przynosi kawę do łóżka. Aż dziwnie się czuję. Przecież
zawsze zrzędził jak, jak bardzo źle wypływa na niego nikotynowy dym. Uśmiecha
się jakoś tak dziwnie, jakby czegoś chciał. I chce. Na dodatek nie ma to nic
wspólnego z tym, czym wypełnialiśmy dotychczas wspólne chwile. Zdaję sobie z
tego sprawę dopiero wtedy, gdy wkłada mi do ręki kremową kopertę. Zszokowana
przesuwam palcem wskazującym po literach znajdujących się w jej wnętrzu. Coraz
szerzej otwieram oczy.
- Ty chyba sobie jaja robisz?!
- Proszę, zgódź się.
Nie wierzę. Zaprosił mnie na swój ślub.
Pieprzył mnie całą noc po to, żeby rano wręczyć zaproszenie na tą farsę. I to w
jakim charakterze. Nie mam być zwykłym gościem. Kuźwa, mam być jego świadkiem.
Przesadził.
Chociaż… Z drugiej strony może być
zabawnie. Nie zgodzę się teraz, jeszcze mu nie odpowiem. Zamiast tego
przewracam go na poduszkę i rozpoczynam erotyczną wędrówkę swojego języka po
jego rozgrzanym torsie. Wędrówkę w kierunku jego męskości.
____________________________________
Cześć Mordki Moje :***
Przepraszam, przepraszam, przepraszam... Milion razy przepraszam :* Wiem, że miałam być regularnie, ale nie mogłam inaczej. Miałam cholerny kryzys, załamanie... Ale wszystko wskazuje na to, że już po wszystkim :) Przynajmniej teraz znów potrafię pisać :)
Oczywiście powyższe dla Caroline.
Dziękuję, że pomimo moich ciągłych opóźnień jeszcze tu zaglądacie. I oczywiście jak zwykle cholernie motywujecie komentarzami.
Buziak :***